Dawno, dawno temu....
Ojojoj ależ miałam przestój. Wstydź się Kasia, wstydź! Co prawda 2 wpisy w marcu się pojawiły, ale to nie mojego autorstwa, a mojego męża. Tak, tak "męża"....nadal mi to dziwnie brzmi ;)
25 grudnia 2012r. - pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia....i wiecie co? Nie zamieniłabym tej daty na żadną inną :)
Dzięki tej imprezce jesteśmy też w stanie posuwać się w pracach nad tworzeniem naszego gniazda ;)
No i powoli coś się dzieje, to znaczy działo się, bo w chwili obecnej czekamy na lepszą pogodę, aby móc tynki zrobić. Jakie jeszcze Paweł nie zdecydował... powoli zaczyna drażnić mnie to jego niezdecydowanie ;)
W poprzednim miesiącu zrobiliśmy pierwszy etap hydrauliki
Zdecydowaliśmy, że wolimy grzejniki płytowe od żeberkowych i że właściwie to nie istnieje żaden powód przemawiający za tym, że nie powinniśmy mieć odkurzacza centralnego. A skoro powód nie istnieje to odkurzacz mieć będziemy. I jeszcze taką szufelkę zasysającą w kuchni i wiatrołapie :)
Pojawiła się też pierwsza partia wełny na poddasze - prezent od Teściów.
Plan na najbliższe miesiące jest taki, aby zrobić: tynki, podłogówkę, wylewki i ocieplić poddasze. A potem będziemy płakać, że przestój :)