Akcja kominek
Data dodania: 2014-08-12
Kominek jest, od maja jakoś tak. Jest piękny moim skromnym zdaniem :)
i idealnie pasuje do naszego domku :) Ostateczny projekt powstał na 15 minut przed spotkaniem z wykonawcą (zawsze wiedziałam, że najbardziej twórcza to ja jestem pod wpływem stresu i presji czasu :)
Nasza ściana kominkowa od początku przedstawiała ogromne możliwości.
Można było na niej stworzyć coś wyjątkowego, ale równie łatwo można ją oszpecić. Koncepcji było wiele, jeden z pierwszych pomysłów to obudowanie komina od dołu do samej góry cegłą (hm...za starodawne), następnie obłożenie go betonem architektonicznym (za nowocześnie), a w końcu stanęło na nieobkładaniu .... niczym :) pomalujemy na biało ... lub szaro ... i zobaczymy jak się będzie użytkowało. W razie czego za jakiś czas będę kombinować ;)
Wkład wybraliśmy narożny - znana i popularna Maja (czy jakoś tak - jakieś imię mi się kojarzy :) )
Ułożyliśmy go (ją ?) na właściwym miejscu, a następnie była burza mózgów co dalej począć z obudową. Właściwie to burza jednego mózgu - mojego :)
Na 15 minut przed przyjściem wykonawcy stwierdziłam, że chcę coś na wzór tego kominka, a potem trzymałam mocno kciuki, żeby wykonawca nie powiedział, że z jakiegoś powodu u nas się nie da zrobić czegoś takiego (już nieraz słyszałam coś tego typu na moje pomysły ... najczęściej od Pawła...), no i żeby wielce szanownemu Małżonkowi też się pomysł spodobał, no bo jak się uprze to zrobi jakieś brzydactwo :p
Okazało się, że się da zrobić bez najmniejszego problemu i o dziwo pomysł bardzo się spodobał. Ufff, Kasia mogła odetchnąć, jedna decyzja z głowy :)
W międzyczasie przetestowaliśmy jakie to uczucie napalić we własnym domu we własnym kominku. Wnioski: uczucie absolutnie fantastyczne :)
A teraz ... tadam tadam ... prawie gotowe dzieło:
I jeszcze od strony kuchni:
I z korytarza:
Jestem bardzo zadowolona z efektu. Pozostało jeszcze tą półkę czymś ciemnym wyłożyć (może grafit, może bardzo ciemny szary) i pomalować całość jakąś łamaną bielą .... ale do tego trzeba dojrzeć :)
i idealnie pasuje do naszego domku :) Ostateczny projekt powstał na 15 minut przed spotkaniem z wykonawcą (zawsze wiedziałam, że najbardziej twórcza to ja jestem pod wpływem stresu i presji czasu :)
Nasza ściana kominkowa od początku przedstawiała ogromne możliwości.
Można było na niej stworzyć coś wyjątkowego, ale równie łatwo można ją oszpecić. Koncepcji było wiele, jeden z pierwszych pomysłów to obudowanie komina od dołu do samej góry cegłą (hm...za starodawne), następnie obłożenie go betonem architektonicznym (za nowocześnie), a w końcu stanęło na nieobkładaniu .... niczym :) pomalujemy na biało ... lub szaro ... i zobaczymy jak się będzie użytkowało. W razie czego za jakiś czas będę kombinować ;)
Wkład wybraliśmy narożny - znana i popularna Maja (czy jakoś tak - jakieś imię mi się kojarzy :) )
Ułożyliśmy go (ją ?) na właściwym miejscu, a następnie była burza mózgów co dalej począć z obudową. Właściwie to burza jednego mózgu - mojego :)
Na 15 minut przed przyjściem wykonawcy stwierdziłam, że chcę coś na wzór tego kominka, a potem trzymałam mocno kciuki, żeby wykonawca nie powiedział, że z jakiegoś powodu u nas się nie da zrobić czegoś takiego (już nieraz słyszałam coś tego typu na moje pomysły ... najczęściej od Pawła...), no i żeby wielce szanownemu Małżonkowi też się pomysł spodobał, no bo jak się uprze to zrobi jakieś brzydactwo :p
Okazało się, że się da zrobić bez najmniejszego problemu i o dziwo pomysł bardzo się spodobał. Ufff, Kasia mogła odetchnąć, jedna decyzja z głowy :)
W międzyczasie przetestowaliśmy jakie to uczucie napalić we własnym domu we własnym kominku. Wnioski: uczucie absolutnie fantastyczne :)
A teraz ... tadam tadam ... prawie gotowe dzieło:
I jeszcze od strony kuchni:
I z korytarza:
Jestem bardzo zadowolona z efektu. Pozostało jeszcze tą półkę czymś ciemnym wyłożyć (może grafit, może bardzo ciemny szary) i pomalować całość jakąś łamaną bielą .... ale do tego trzeba dojrzeć :)